Wiara czyni cuda
20 Niedziela Zwykła – Rok A

[Jezus] widząc tłumy ludzi,
litował się nad nimi,
bo byli znękani i porzuceni,
jak owce nie mające pasterza (Mt 9,36)

Z czasem coraz większe rzesze ludzi, zaciekawionych nauką
Jezusa (por. Mk 11,17) gromadziły się, aby Go słuchać i byli
nią przejęci. On tę wspólnotę otaczał troską i kształtował jako
rodzinę dzieci Bożych, po ludzku był zatroskany o jej przyszłość.
Zachęcał, aby wytrwali w przyjętej nauce. To miał być nowy lud
Boży – nie z pokrewieństwa ciała, ale ducha i serca. Pewnego dnia
powiedział: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni.
I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie
jedna owczarnia, jeden pasterz” (J 10,16). Nawiązał tym samym
do wypowiedzi proroków Jeremiasza (23,3) oraz Micheasza
(2,12), piszących o czasie, kiedy Bóg jak troskliwy pasterz,
będzie jednoczył rozproszone owce. Początkowo Nauczyciela
z Nazaretu otaczali wyznawcy Starego Przymierza. Z czasem
zaczęli przyłączać się poszukujący prawdy poganie. Najśmielsi
byli Rzymianie, zbliżali się do kręgu słuchaczy Jezusa z dużą
kulturą. Świadomi, że jako „obcy” w okupowanym kraju nie
był pewni, czy powinni Go słuchać. Z czasem przekonali się,
że wszyscy mogą korzystać z cudotwórczych mocy Jezusa;
przyjmował każdego potrzebującego i na różne sposoby
wspomagał. Święty Mateusz Ewangelista opisał jak Chrystus
wyraził podziw dla wiary setnika, Rzymianina: „Zaprawdę
powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej
wiary” (Mt 8,10). Szczególnie przejmująca jest inna relacja
Mateusza o pogance kananejskiej. Pochodziła z okolic Tyru
i Sydonu, części dzisiejszego Libanu, dokąd Jezus wtedy podążał.
Kobieta wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja
córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie
odezwał się do niej ani słowem. Na to zbliżyli się do Jezusa
uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami”. Lecz On
odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły
z domu Izraela”. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła:
„Panie, dopomóż mi”. On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać
chleb dzieciom i rzucić psom”. A ona odrzekła: „Tak, Panie,
lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich
panów”. Wtedy Jezus odpowiedział jej: „O niewiasto, wielka
jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili
córka jej została uzdrowiona” (Mt 15,22-28). Kananejka
wiedziała, że nie należy do Izraelitów, więc jako obca, może
odwołać się tylko do Chrystusowego miłosierdzia, prosiła więc
o pomoc dla nieszczęśliwej córki. Jezus ujęty postawą kobiety,
pochwalił publicznie wiarę proszącej i uwolnił jej córkę od
nieszczęścia. Wielka wiara w Boską moc Jezusa przyczyniła się
do zaistnienia cudu i wyjaśnienia, że w nowym obrazie Izraela
ważne jest pokrewieństwo ducha.

Człowiekiem, który współczuł ludziom znajdującym się
w trudnej sytuacji, był biskup z Krakowa Albin Małysiak
(1917-2011). Przez całe życie cechował go duszpasterski
dynamizm i młodzieńczy optymizm. Po święceniach kapłańskich
w roku 1941, pracował najpierw jako wikariusz w Zembrzycach
koło Suchej Beskidzkiej, gdzie w czasie okupacji organizował
„dożywialnię” dla dzieci i osób wysiedlonych, a następnie
w latach 1942-1944 – w Krakowie, jako kapelan w Zakładzie
Helclów przeznaczonym dla osób w podeszłym wieku. Pewnego
wieczoru przyszedł do ks. Albina Żyd z prośbą o pomoc, aby ukrył
go przed Niemcami. Tak zaczęła się dramatyczna i niebezpieczna
historia uratowania życia pięciu osobom narodowości żydowskiej.
Księdzu pomagała siostra zakonna Bronisława Wilewska, szarytka.
Oboje otrzymali za to w 1993 roku  tytuł „Sprawiedliwy wśród
Narodów Świata”, przyznawany przez Instytut Yad Vashem
w Jerozolimie. Ks. Albin był ostatnim dyrektorem katolickiej
bursy im. Księdza Siemaszki w Krakowie, zlikwidowanej
w latach pięćdziesiątych przez komunistów.

Współorganizował  w bardzo trudnej sytuacji politycznej
duszpasterstwo akademickie  w Krakowie, o czym tak wspominał
kard. Franciszek Macharski: „Księdza biskupa Albina spotkałem
jako młody jeszcze ksiądz To były lata 60., czasy w pewnym sensie
„nowe”, pełne ważnych zmian, czas II Soboru Watykańskiego.
On pracował wówczas w krakowskiej dzielnicy Krowodrza,
w której znajdowało się dużo domów akademickich. To było
nowe zjawisko, wielka liczba młodzieży napływowej, ludzi
z prostych rodzin, którzy przybyli do wielkiego miasta po
naukę. Ich życie było ubogie, żywili się w marnych stołówkach,
towarzyszyło im poczucie obcości i osamotnienia. I oto ksiądz
do nich przychodzi, rozmawia, jest sympatyczny, dowcipny,
bardzo żywy. Prosty i bezpośredni. Prosił i zapraszał.
Wychodził do ludzi i się z nimi spotykał. Ksiądz Albin,
proboszcz parafii pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes,
podejmuje dynamiczne duszpasterstwo wśród młodych,
którzy przyjeżdżali ze swoich prowincji. A był to czas
nowy, ale też czas ciężki, biedy i ostrego komunizmu.
[…]
Przekonałem się, że ks. Albinowi udało się ich zaprosić po to,
żeby chrześcijaństwo przechodziło transformację, polegającą
na tym, że idzie ręka w rękę ze studiami, z nowym stylem życia,
przyswajaniem kultury miejskiej. Ksiądz Albin zapraszał księży,
zwłaszcza nas młodych, do tej nowej katechizacji, do spotkań
z młodymi, do rekolekcji i starał się, żeby nie kończyło się na
miłych spotkaniach, ale żebyśmy odkrywali nowy styl
duszpasterstwa, którego szukaliśmy w naszych własnych
podmiejskich parafiach. Wtedy powstało nowe
duszpasterstwo akademickie.”

Biskup Albin Małysiak był żarliwym patriotą i człowiekiem
wielkiej wiary. Za wybitne zasługi w obronie godności
człowieka i jego praw Prezydent RP Lech Kaczyński,
10 października 2007, odznaczył biskupa Albina Małysiaka
Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Święty Jan Paweł II w katechezie z 15 czerwca 1994,
rozważając zdarzenie z Kananejką, mówił: „W tym,
jak i w wielu innych przypadkach, dokonując cudu, Jezus
pragnie objawić swą moc uwalniania duszy ludzkiej od win
i oczyszczania jej. Uzdrawia chorych z myślą o tym wyższym
darze, który przekazuje wszystkim ludziom, czyli o zbawieniu
duchowym. Cierpienia związane z chorobą nie mogą przesłonić
faktu, że dla każdej osoby najważniejsze jest zbawienie duchowe.
W tej perspektywie zbawienia Jezus domaga się wiary w Jego
moc jako Zbawiciela. We wspomnianym dopiero co przypadku
paralityka Jezus dostrzega wiarę czterech osób, które przyniosły
do Niego chorego: «widząc ich wiarę» – powiada Marek (2,5).
Wzywa do wiary ojca epileptyka, mówiąc: «wszystko możliwe
jest dla tego, kto wierzy» (Mk 9,23). Podziwia wiarę setnika:
«Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś» (Mt 8,13), a także
kobiety kananejskiej: «O niewiasto, wielka jest twoja wiara;
niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28).Cud, jakiego
doświadczył niewidomy Bartymeusz, zostaje przypisany
wierze: «twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52). Podobne
słowa zostają skierowane do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Córko, twoja wiara cię ocaliła»” (Mk 5,34).

Ks. Stefan Misiniec

 

Wiara czyni cuda