KAZANIE PASYJNE z 15 marca 2020 r.
Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty
Gdyby Bóg był jedną osobą, nie byłoby Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie moglibyśmy się razem spotkać. Gdyby Bóg był jedną osobą nie byłoby Góry Żarki. Nie podziwialibyśmy piękna przyrody. Gdyby Bóg był jedną osobą nie byłoby rodziny: rodziców i dzieci, bo nie znalibyśmy miłości. Nie byłoby tajemnicy krzyża, bo Bóg niemiałby za kogo umierać. Gdyby Bóg był jedną osobą nie byłoby nas dziś tutaj. Byłby tylko Bóg i nikt i nic więcej.
Dlaczego? Bo Bóg byłby wtedy egoistą, nie stworzył by świata, bo to uczynił z miłości, a egoista jeśli już kocha to samego siebie. Egoista nie myśli o innych, są mu nie potrzebni, przecież mogliby uszczknąć odrobinę z niego, z jego wielkości. Bóg egoista nie zna inności, jest mu albo obca, albo jest dla niego zagrożeniem. Taki bóg sam dla siebie pozostaje wszystkim. I on sam dla siebie jest całym szczęściem.
Skoro istniejemy, to wiadomo, że nasz Bóg nie jest jedną osobą, nie jest też egoistą. Potwierdza to trzecia tajemnica wiary: Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Ślady tej tajemnicy wiary możemy odkrywać przyglądając się Jezusowi, który tuli do siebie krzyż. Jak upada pod jego ciężarem, to się nie zniechęca, ale powstaje. A jako egoista nigdy by tego nie uczynił. Dzięki temu, że Bóg objawił nam tę tajemnice wiary wiemy dlaczego Jeden Bóg, o którym mówiliśmy przy okazji pierwszej prawdy wiary jest zdolny do kochania. Ta zdolność, to Jego wewnętrzne życie, On sam, który jest Miłością. On Miłość pisana przez duże M pozwoliła Mu objąć krzyż. Krzyż, który również należałoby pisać przez duże K, tym razem w dużej mierze z szacunku do nas, bo krzyż Jezusa to część każdego z nas. Część przez nas nie kochana. Krzyż został w końcu utkany z naszych słabości, zaniedbań, z naszych grzechów, które zdecydował przytulić się Bóg i obarczyć nimi swe ramiona.
Krzyż jest i pozostanie tajemnicą. Tajemnicą tą nie są jednak dwie skrzyżowane belki drzewa, bo te da się rozłożyć na atomy i niemal wszystko o nich wiedzieć. Krzyż jest tajemnicą bo skrywa w sobie ludzkość. Chociaż wzięty przez Jezusa na ramiona u początku pierwszego wieku naszej ery, krył w sobie ludzi począwszy od Adama i Ewy, a skończywszy na tych, którzy się dopiero narodzą. Każdy człowiek nawet ten jeszcze nie narodzony w krzyżu Jezusa był już przytulony. Nasz Bóg zdecydowałby się wynieść Krzyż na Golgotę nawet wówczas, gdyby zgrzeszyła wyłącznie jedna osoba, by ją móc w tym krzyżu przytulić, objąć, odkupić. Bo Miłość – Bóg zawalczy o każdego. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jaki jesteś cenny w oczach Pana Boga, że On byłby zdolny umrzeć wyłącznie dla Ciebie?
Krzyż jest tajemnicą i człowiek go w pełni nie zgłębi, bo musiałby poznać całkowicie samego siebie – otchłań grzechu z którym się zaprzyjaźnił, a którym obraził Boga. Krzyż jest więc dobrym odniesieniem w odkrywaniu trzeciej prawdy wiary. Do tej tajemnicy wiary, jak do krzyża, bez wiary i miłości podejść się nie da. Bo krzyż przygniecie, czasem zmiesza z błotem, odbierze motywacje i wmówi, że nie ma sensu się z nim mocować. Bo on sam w sobie jest nie do udźwignięcia, a nie jeszcze nieść go na Golgotę.
Podobnie jest z trzecią tajemnicą wiary. Bez wiary i doświadczenia miłości człowiek nic z niej nie zrozumie. Gdyby spróbować o niej opowiedzieć człowiekowi nie wierzącemu, to się pewnie będzie nam przyglądał: Czy na pewno jesteśmy zdrowi, czy na pewno z nami wszystko w porządku. Ludzki rozum przed tą tajemnicą wiary kapituluje. O ile jest wstanie przyjąć, że jest Jeden Bóg, który jest Sędzią sprawiedliwym, to trzeciej tajemnicy wiary nie jest wstanie pojąć. Matematyk o tej tajemnicy wiary powie irracjonalna, niemożliwa, nie logiczna. Bo 3 nigdy nie będzie równać się 1. 3 równa się 3 i 1 równa się 1 – koniec rozumowania. Dlatego potrzeba wiary, kolejnego zmysłu, który potrafi dotknąć tajemnicy nieba i dotknąć w nim Boga, a następnie przyjąć sercem, to co On powiedział sam o sobie, że jest Jeden w Trzech Bożych Osobach.
By wejść w tajemnicę Trójjedynego Boga oprócz wiary konieczna jest chociaż odrobina prawdziwej miłości. Może to być miłość mamy do dziecka, chłopaka do dziewczyny, żony do męża, ale musi to być miłość prawdziwa. Tylko człowiek, który prawdziwie potrafi kochać ma w swym życiu doświadczenie Boga. Bo Bóg jest Miłością, a człowiek, który prawdziwie kocha, tą odrobiną miłości dotyka Boga. Jeśli jest odwrotnie: tzn. człowiek nie ma miłości, nigdy jej nie doświadczył i sam nie zdecydował się nigdy kogoś pokochać, to nie potrafi wejść w tajemnicę Trzech Osób Bożych. Ta tajemnica podobnie jak miłość pozostaje mu całkowicie obca. Wydaje się mu głupstwem, podobnie jak krzyż.
Dziś w naszej wspólnocie trzecia tajemnica wiary nie budzi większych emocji. Po prostu ją przyjmujemy, rozum się z nią oswoił i nie protestuje. Ale na samym początku chrześcijaństwa, szczególnie chrześcijanie, którzy wywodzili się ze wspólnot żydowskich mieli ogromne trudności z uwierzeniem, że jest Jeden Bóg w Trzech Bożych Osobach. Błędnie myśleli, że Jeden Bóg raz objawia się jako Ojciec, drugi raz jako Syn, a trzeci raz jako Duch Święty. Błędnie traktowali słowo „Ojciec” jako jedno z imion Boga, których ma więcej i uważali, że nie ma co sobie zawracać tym głowy, bo to nic nie wnosi, tylko robi zamieszanie.
Inni znów, też z resztą błędnie twierdzili, że Ojciec jest większy od Syna. Uważali, że skoro Syn jest zrodzony przez Ojca – jak wyznajemy w co niedzielnym wyznaniu wiary – to znaczy, że Ojciec był pierwszy, a Syn drugi. Najczęściej mówiono, że jest dwóch Bogów: większy Ojciec i mniejszy Syn. Ta błędna wiara w konsekwencji swej zakładała, że Jezus nie jest Bogiem.
Natomiast prawda jest następująca: Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec jest równy z Synem i Duchem Świętym.
Nie uznawanie tej prawdy ma dla naszego życia ogromne konsekwencje. Po pierwsze jeśli Syn Boży – nie był Bogiem, lecz tylko najdoskonalszym stworzeniem, to nie mógł nam objawić pełnej prawdy o Bogu. Patrząc na Jezusa nie moglibyśmy zobaczyć Ojca. Wówczas mógłby Jezus mówić o Bogu tylko z perspektywy tej co my, czyli z perspektywy tego, co Bóg nam o sobie objawił. A w pełni tajemnicę Boga może objawić wyłącznie sam Bóg. Dlatego Jezus powiedział o sobie: „Nikt nie zna Ojca tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Tym samym potwierdził, że jest Bogiem. Zna Boga, bo sam Nim jest.
Po drugie jeśli Syn Boży, byłby tylko stworzeniem, to Bóg składając Go w ofierze na drzewie Krzyża, wcale nie wyraziłby w tym swojej miłości do nas, bo składałby dzieło swoich rąk, a nie swe serce. A prawdziwa miłość wymaga ofiary. Podobnie jest w naszym życiu, jeśli przychodzi nam dać coś, co do nas nie należy – przychodzi nam to łatwo. Jeśli mamy złożyć w ofierze cząstkę, chociażby maleńka, ale nas, swoje serce dla wielu staje się to nieosiągalne. Kto jednak kocha prawdziwie uczestniczy w bólu tego kogo kocha. Gdy choruje dziecko, współcierpią z nim jego rodzice. Miłości nie da się oddzielić od ofiary. Miłość nie zdolna do ofiary nie jest miłością.
Po trzecie jeśli Syn Boży nie byłby prawdziwym Bogiem nie mógłby nas zbawić. Ponieważ ciężkość grzechu zależy od majestatu obrażanego, a w grzechu człowiek obraził Boga, który jest nieskończony, teraz wyrównać rachunki mógł wyłącznie nieskończony Bóg.
Wiemy już, że Ojciec jest równy z Synem. Kim jest zatem Duch Święty? Duch Święty jest tchnieniem ich Obu: Ojca i Syna. Jest dowodem tego, że nasz Bóg jest Bogiem prawdziwym, że objawienie zawarte w Piśmie Świętym, szczególnie zdanie: Bóg jest Miłością jest prawdziwe. Ojciec kocha Syna, Syn kocha Ojca, a ta ich wzajemna miłość jest Trzecią Osobą Boską. Już tak jest z miłością. Jeśli chcesz ją sprawdzić, czy jest prawdziwa, wystarczy zaobserwować, czy zdolna jest się dzielić. Jeśli tak, to jest to miłość. Jeśli nie, to nie jest to miłość. Miłość bowiem jak Trójca święta jest nie do zrozumienia. Miłość jako jedyna w świecie mnoży się wówczas, gdy się zaczyna dzielić.
Wiedząc jak zachowuje się miłość łatwo sprawdzić, np. czy przyjaźń, która łączy dwóch ludzi jest prawdziwa. W tym celu przyglądnijmy się dwóm przyjaciołom. Umówili się w weekend do kina. Szczęśliwi, że będą mogli się w weekend spotkać nie mogą się tego doczekać. Przypadkowo dowiaduje się o tym trzeci kolega, który również marzył zobaczyć film, na który wybierają się jego koledzy. Pyta więc ich: czy może z nimi pójść do kina. Ich odpowiedź, to sprawdzian prawdziwości ich przyjaźni. Jeśli się zgodzą, to znaczy, że miłość, która ich łączy podzieliła się, jeśli odpowiedzą nie, oznacza to, że z pewnością nie łączy ich przyjaźń. Bo nie ma między nimi miłości. Miłość jak wspomniałem na początku jest otwarta na innych.
Jest jeszcze jeden ciekawy obraz, który przypomina nam na co dzień ideał miłości, który swe źródło ma w Trójjedynym Bogu. Gdy spotyka się dwoje ludzi: mężczyzna i kobieta, którzy darzą się wzajemnie szacunkiem, podobają się sobie nawzajem, to z czasem między nimi rodzi się nowa rzeczywistość. Jest nią miłość. Prawdziwa miłość pragnie mieć konkretny wymiar, chce być ucieleśniona, zmaterializowana. Jeśli to spotkanie ma miejsce w małżeństwie to owocem miłości jest dziecko. Podobnie ma to miejsce w Bogu. Ze wzajemnej miłości Ojca i Syna, z ich tchnienia jest Duch Święty. Gdyby nie było Ducha Świętego oznaczałoby to, że Bóg ma w sobie jakiś brak. Nie potrafi kochać twórczo, a zatem nie jest Bogiem. Widać to na przykładach małżonków, którzy nie chcą mieć dzieci. Często gdy jest za późno tego żałują, bo miłość w ich życiu nie wydała owocu. Pozostała jak kwiat, który się nie rozwinął i skrył w sobie swe piękno.
W trzeciej tajemnicy wiary kryje się odpowiedź na pytanie, dlaczego Bóg mówi o sobie, że jest miłością. Dlaczego stworzył świat, dlaczego przez Krzyż zdecydował się stworzyć wszystko na nowo, to znaczy zdecydował się naprawić to co poprzez grzech zepsuł człowiek. A wszystkiego tego dokonał Bóg z miłości, która nie potrafi nie kochać.
Chociaż trzecia tajemnica wiary jest może najtrudniejsza, i tym kazaniem tylko o niej przypomniałem, warto czasem pomyśleć, ile razy w życiu prawdziwie kocham żyję na co dzień tą tajemnicą. Bo każda prawdziwa miłość ma źródło w Trójjedynym Bogu.
xgb