Pustynia i oaza w życiu człowieka
1 Niedziela Wielkiego Postu – Rok A
Na to odrzekł mu Jezus:
„Idź precz, szatanie! […]
«Panu, Bogu swemu,
będziesz oddawał pokłon
i Jemu samemu służyć
będziesz»” (Mt 4,10)
Jezus – przed rozpoczęciem działalności nauczycielskiej –
poszedł sam na pustkowie, w dzikie rejony położone na wschód
od Jordanu. Ewangeliści Mateusz (4,1-11) i Łukasz (4,1-12) piszą,
że uczynił to pod natchnieniem Ducha Świętego i szczegółowo
relacjonują przebieg Jego spotkania z kusicielem. Dla Chrystusa
był to czas wielkiej modlitwy – rozważania z Bogiem Ojcem
spraw najtrudniejszych. W ciągu trzech lat działalności
ewangelizacyjnej Chrystus wiele razy oddalał się na modlitwę
w miejsca odosobnienia, a wybierał zwłaszcza jakieś wzniesienie.
Pierwsze tak długie, trwające czterdzieści dni przebywanie
z Bogiem Ojcem wiąże się z wewnętrzną walką Chrystusa,
do której dołączył się diabeł – przeciwnik dysponujący
przerażającą siłą, który pojawił się widzialnie. Pan Jezus swoje
doświadczenie zdecydował się przekazać uczniom, żeby mieli
świadomość o istnieniu zła osobowego, do pokonania którego
konieczne jest jasne rozróżnienie dobra i zła oraz mocna siła
woli. Swoim doświadczeniem Chrystus dał przykład
pokonywania pokus programowanych przez szatana, mających
sprowadzić człowieka na bezdroża wiedzy i moralności.
Święta Teresa od Jezusa zwana Wielką, wybitna reformatorka
Karmelu, pisała: „Tylko Jezus żyjący i działający w Kościele
może uwolnić człowieka z szatańskiej niewoli grzechu i śmierci.
Dlatego Kościół, w którym nieustannie obecny jest Jezus
w Eucharystii, jest jedynym na świecie miejscem, w którym
najwięksi grzesznicy znajdują skuteczne schronienie i obronę
przed mocami zła. Chrystusowy Kościół jest jakby szpitalem
całej ludzkości, w którym Jezus w sakramentach pokuty
i Eucharystii nieustannie uzdrawia ludzi, uwalnia ich z niewoli
sił zła i z wszystkich grzechów, i daje wolność i miłość, a więc
czyni świętymi. Jeżeli z wiarą będziemy wyznawać nasze
rzechy i przyjmować Jezusa w Eucharystii, to wtedy złe
moce nic nie będą mogły nam uczynić. Wtedy szydzić mogę
z wszystkich diabłów, nie ja będę się ich bała, ale oni mnie”.
Do roli pustyni odniósł się kard. Karol Wojtyła podczas
odwiedzin młodzieży oazowej, odprawiającej rekolekcje
w Tylmanowej w 1973 roku, w ramach Ruchu Światło-Życie.
„Oaza. To oczywiste, że jest pustynia. Nie może nas ona jednak
zniechęcać, może nas tylko zachęcać, ażeby było jak najwięcej
oaz. Pustynia jest bowiem tylko wtedy groźna, jeśli na niej
nie ma oazy, jeśli oazy są rzadko, bardzo daleko. Wtedy można
naprawdę […] umrzeć z pragnienia. Ale jeśli oazy są, jeśli są
dość gęsto, blisko siebie, to nawet pustynia nie jest groźna.
Można przez nią przejechać. […] W jakimś znaczeniu życie jest
jednak pustynią. Grozi nam pustynia. Powiem jeszcze inaczej:
groziłaby nam pustynia, gdybyśmy nie tworzyli oaz”.
Kardynał Wojtyła dostrzegał wartość Ruchu, jako możliwość
utrzymania i ożywienia wiary młodego pokolenia. Wrócił do
sprawy Ruchu, jako Jan Paweł II w swojej książce Wstańcie,
chodźmy: „Komuniści zlikwidowali wszystkie przedwojenne
katolickie stowarzyszenia młodzieżowe. Trzeba więc było
szukać sposobu, żeby tę stratę wyrównać. I tu znalazł się
ks. Franciszek Blachnicki, dziś już Sługa Boży. Zainicjował
on tak zwany „Ruch oazowy”. Bardzo się z tym ruchem
związałem i usiłowałem go wspierać na różne sposoby.
Broniłem przed władzami komunistycznymi, wspierałem
finansowo i brałem udział w spotkaniach. Gdy przychodziły
wakacje, stale bywałem na tzw. „oazach”, czyli na letnich
zgrupowaniach młodzieży należącej do wspomnianego ruchu.
Przemawiałem, rozmawiałem z nimi, śpiewałem z nimi
piosenki przy ognisku, chodziłem po górach. Wszystko
to stanowiło realizację programu Duszpasterskiego”.
Po zakończeniu II wojny światowej, trwała w Polsce i w całym
bloku komunistycznym wojna z religią, z chrześcijaństwem
w szczególności. W tamtym czasie trwającego spustoszenia
duchowego, ostoją życia religijnego były rodziny, parafie
i osoby oddane Bogu, pomagające innym przetrwać ciężki
czas niszczenia wiary i zasad moralnych. Były to prawdziwe
oazy życia chrześcijańskiego.
Rozważania kard. Karola Wojtyły można przenieść na każdego
człowieka we współczesnym świecie. Człowiek może oprzeć się
szatańskim zakusom – może stać się oazą, przechowującą wodę
życia dla siebie i innych.
Święty Jan Paweł II w homilii, w 1981 roku, mówił: „Trzem
«kuszeniom», z którymi szatan przystąpił do Chrystusa na pustyni,
można łatwo przeciwstawić «trzy pożądliwości» już wspomniane;
są to trzy wielkie pokusy, którym również chrześcijanin będzie
poddany w ciągu swojego życia ziemskiego. Ale na podstawie tej
potrójnej pokusy odnajdujemy pierwotną i wszystko obejmującą
pokusę, skierowaną przez samego szatana do naszych pierwszych
rodziców: «Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali
dobro i zło» (Rdz 3,5). Szatan obiecuje człowiekowi wszechmoc
i wszechwiedzę Bożą, to jest całkowitą samowystarczalność
i niezależność. Otóż, człowiek nie jest taki, chyba tylko przez
swoją możliwość «wybrania» Boga, na którego obraz został
stworzony. Ale pierwszy Adam wybrał siebie samego na miejsce
Boga; uległ pokusie i odnalazł siebie nędznym, kruchym, słabym,
«nagim», «niewolnikiem grzechu» (por. J8,34). Drugi natomiast
Adam, Chrystus, stwierdza na nowo, wbrew szatanowi,
podstawową, strukturalną i ontologiczną zależność człowieka
od Boga. Człowiek – mówi Chrystus – nie zostaje poniżony,
raczej wywyższony w swojej godności ilekroć kłania się,
aby oddać cześć Bytowi Nieskończonemu, swemu Stwórcy
i Ojcu: «Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon
i Jemu samemu służyć będziesz»” (Mt 4,10).
Ks. Stefan Misiniec