Ks. Stefan Misiniec
Pustynia i oaza
1 Niedziela Wielkiego Postu – Rok A
Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! […]
«Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon
i Jemu samemu służyć będziesz»” (Mt 4,10)
Jezus – przed rozpoczęciem działalności nauczycielskiej –
poszedł sam na pustkowie, w dzikie rejony położone
na wschód od Jordanu. Ewangeliści Mateusz (4,1-11)
i Łukasz (4,1-12) piszą, że uczynił to pod natchnieniem
Ducha Świętego i szczegółowo relacjonują przebieg
Jego spotkania z kusicielem. Dla Chrystusa był to czas
wielkiej modlitwy – rozważania z Bogiem Ojcem spraw
najtrudniejszych. W ciągu trzech lat działalności
ewangelizacyjnej Chrystus wiele razy oddalał się
na modlitwę w miejsca odosobnienia, a wybierał zwłaszcza
jakieś wzniesienie. Pierwsze tak długie, trwające czterdzieści
dni przebywanie z Bogiem Ojcem wiąże się z wewnętrzną
walką Chrystusa, do której dołączył się diabeł – przeciwnik
dysponujący przerażającą siłą, który pojawił się widzialnie.
Pan Jezus swoje doświadczenie zdecydował się przekazać
uczniom, żeby mieli świadomość o istnieniu zła osobowego,
do pokonania którego konieczne jest jasne rozróżnienie
dobra i zła oraz mocna siła woli. Swoim doświadczeniem
Chrystus dał przykład pokonywania pokus programowanych
przez szatana, mających sprowadzić człowieka na bezdroża
wiedzy i moralności.
Święta Teresa od Jezusa zwana Wielką, wybitna reformatorka
Karmelu, pisała: „Tylko Jezus żyjący i działający w Kościele
może uwolnić człowieka z szatańskiej niewoli grzechu
i śmierci. Dlatego Kościół, w którym nieustannie obecny
jest Jezus w Eucharystii, jest jedynym na świecie miejscem,
w którym najwięksi grzesznicy znajdują skuteczne schronienie
i obronę przed mocami zła. Chrystusowy Kościół jest jakby
szpitalem całej ludzkości, w którym Jezus w sakramentach
pokuty i Eucharystii nieustannie uzdrawia ludzi, uwalnia ich
z niewoli sił zła i z wszystkich grzechów, i daje wolność
i miłość, a więc czyni świętymi. Jeżeli z wiarą będziemy
wyznawać nasze grzechy i przyjmować Jezusa w Eucharystii,
to wtedy złe moce nic nie będą mogły nam uczynić.
Wtedy szydzić mogę z wszystkich diabłów, nie ja będę się
ich bała, ale oni mnie”.
Do znaczenia pustyni odniósł się Kard. Karol Wojtyła
podczas odwiedzin młodzieży odprawiającej rekolekcje
w Tylmanowej (1973 r.) w ramach Ruchu Światło-Życie.
Dostrzegł wartość Ruchu, który widział jako możliwość
utrzymania i ożywienia wiary w młodym pokoleniu.
Potem wrócił myślą do przeżyć, pisząc jako Jan Paweł II
książkę Wstańcie, chodźmy: „Komuniści zlikwidowali
wszystkie przedwojenne katolickie stowarzyszenia
młodzieżowe. Trzeba więc było szukać sposobu,
żeby tę stratę wyrównać. I tu znalazł się ks. Franciszek
Blachnicki, dziś już Sługa Boży. Zainicjował on tak zwany
„Ruch oazowy”. Bardzo się z tym ruchem związałem
i usiłowałem go wspierać na różne sposoby. Broniłem
przed władzami komunistycznymi, wspierałem finansowo
i brałem udział w spotkaniach. Gdy przychodziły wakacje,
stale bywałem na tzw. „oazach”, czyli na letnich
zgrupowaniach młodzieży należącej do wspomnianego
ruchu. Przemawiałem, rozmawiałem z nimi, śpiewałem
z nimi piosenki przy ognisku, chodziłem po górach.
Wszystko to stanowiło realizację programu
Duszpasterskiego.”
Na jednym z takich spotkań w Tylmanowej, 29 czerwca
1973 roku, Kard. Wojtyła rozważał: „Oaza. To oczywiste,
że jest pustynia. Nie może nas ona jednak zniechęcać,
może nas tylko zachęcać, ażeby było jak najwięcej oaz.
Pustynia jest bowiem tylko wtedy groźna, jeśli na niej
nie ma oazy, jeśli oazy są rzadko, bardzo daleko.
Wtedy można naprawdę […] umrzeć z pragnienia.
Ale jeśli oazy są, jeśli są dość gęsto, blisko siebie, to
nawet pustynia nie jest groźna. Można przez nią przejechać.
[…] W jakimś znaczeniu życie jest jednak pustynią.
Grozi nam pustynia. Powiem jeszcze inaczej: groziłaby
nam pustynia, gdybyśmy nie tworzyli oaz”.
Po zakończeniu II wojny światowej, trwała w Polsce
i w całym bloku komunistycznym wojna z religią,
z chrześcijaństwem w szczególności. W tamtym czasie
trwającego spustoszenia duchowego, ostoją życia
religijnego były rodziny, parafie i osoby oddane
Bogu, pomagające innym przetrwać ciężki czas niszczenia
wiary i zasad moralnych. Były to prawdziwe oazy życia
chrześcijańskiego.
Rozważania kard. Karola Wojtyły można przenieść
na każdego człowieka we współczesnym świecie.
Człowiek może oprzeć się szatańskim zakusom – może
stać się oazą, przechowującą wodę życia dla siebie i innych.
Święty Jan Paweł II w homilii, w 1981 roku, mówił:
„Trzem «kuszeniom», z którymi szatan przystąpił
do Chrystusa na pustyni, można łatwo przeciwstawić
«trzy pożądliwości» już wspomniane; są to trzy wielkie
pokusy, którym również chrześcijanin będzie poddany
w ciągu swojego życia ziemskiego. Ale na podstawie tej
potrójnej pokusy odnajdujemy pierwotną i wszystko
obejmującą pokusę, skierowaną przez samego szatana
do naszych pierwszych rodziców: «Otworzą się wam
oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło» (Rdz 3,5).
Szatan obiecuje człowiekowi wszechmoc i wszechwiedzę
Bożą, to jest całkowitą samowystarczalność i niezależność.
Otóż, człowiek nie jest taki, chyba tylko przez swoją
możliwość «wybrania» Boga, na którego obraz został
stworzony. Ale pierwszy Adam wybrał siebie samego
na miejsce Boga; uległ pokusie i odnalazł siebie nędznym,
kruchym, słabym, «nagim», «niewolnikiem grzechu»
(por. J8,34). Drugi natomiast Adam, Chrystus, stwierdza
na nowo, wbrew szatanowi, podstawową, strukturalną
i ontologiczną zależność człowieka od Boga. Człowiek –
mówi Chrystus – nie zostaje poniżony, raczej wywyższony
w swojej godności ilekroć kłania się, aby oddać cześć
Bytowi Nieskończonemu, swemu Stwórcy i Ojcu:
«Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon
i Jemu samemu służyć będziesz»” (Mt 4,10).