14 Niedziela Zwykła – Rok B
Prorok lekceważony

Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich
krewnych i w swoim domu może być (Mk 6,4)

To był początek publicznej działalności Chrystusa.
Opuścił Nazaret, a do mieszkańców docierały tylko echa
tego, co czynił ich słynny Rodak i o czym nauczał.
I pewnego szabatu powrócił do rodzinnego miasta.
Nie był już sam – otaczało Go grono uczniów. Stawał się
dla nich Mistrzem. Wpatrzeni w Nauczyciela, obserwowali
uważnie, jak odniosą się do Niego Jego rodacy… Oni znali
Go przecież od lat dziecięcych, wśród nich wzrastał.
Jednak od tamtego czasu sytuacja zmieniła się zasadniczo:
Słyszeli, że Jezus ujawnia wyjątkowe umiejętności.
Byli tym zaciekawieni, może poruszeni. Gdy przemówił
w synagodze – miejscu modlitwy, gdzie sprawy traktuje się
z najwyższą powagą, ogarnął ich podziw: „A wielu,
przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma?
I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się
przez Jego ręce». Chrystus widział stan ich ducha.
Rozżalony, wiedział, że wypowiedź powinna być zwarta
i piękna, aby nauka docierała do umysłu i serca słuchających.
Jednak tutaj ich uznanie skupiło się tylko na formie.
Nie próbowali zgłębić głoszonej nauki. Pan Jezus nie tego
oczekiwał od najbliższych. Przybył do swoich
nie z występem oratorskim, ale z Dobrą Nowiną.
Przekazał przejmujące wiadomości, że czas się wypełnił
i wkrótce założy na ziemi Królestwo Boże. Oni tymczasem
nie weszli w tok wypowiedzi Jezusa. Nie uczynili wysiłku,
aby przyjąć niebywałą Naukę, która olśniłaby ich i przejęła
do głębi serca.

Smutna refleksja Pana Jezusa o niedocenianiu wśród swoich,
wypowiedziana w rodzinnym Nazarecie, jest przydatna
dla wszystkich społeczników, którzy odczuwają brak
poparcia ze strony najbliższych, choćby dowartościowania
ze strony tych, na których pomoc liczą. W tradycyjnym
układzie rodzinnym i społecznym, gdzie obowiązują
naturalne więzi, wzajemne pomoc w pracy dla wspólnego
dobra jest czymś oczywistym. Te sprzyjające odczucia
chrześcijaństwo uświęca motywami nadprzyrodzonymi.
Dzięki temu, w środowisku ludzi, tworzą się warunki
sprzyjające rozwojowi jednostek utalentowanych,
a one z kolei mogą pomóc słabszym.

Zawód, jaki spotkał Chrystusa w Nazarecie nie jest
przypadkiem odosobnionym. W każdym pokoleniu
jest wielu ludzi, ofiarnie oddanych służbie społecznej,
którzy odczuwają  brak zrozumienia swoich najbliższych.
Prorok Ezechiel usłyszał pouczenie Boga: „Synu
człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu
buntowników, którzy Mi się sprzeciwiali. Oni
i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie
aż do dnia dzisiejszego. […] abyś im powiedział:
«Tak mówi Pan Bóg». A oni czy usłuchają, czy nie,
są bowiem ludem opornym, przecież będą wiedzieli,
że prorok jest wśród nich”.

W czasach współczesnych prorokiem wśród nas był
święty Jan Paweł II, który swoich rodaków nauczał
o sprawach Bożych, najważniejszych dla człowieka.
Słuchaliśmy go pełni podziwu, przeżywając prawdy,
które głosił z mocą o godności człowieka, jego wielkości
i odwiecznym udziale w planie zbawienia.
Dziś zapytajmy siebie: czy go jeszcze słuchamy?

Prorok lekceważony