Bogu powiedzieć – tak!
28 Niedziela Zwykła – Rok A
Królestwo niebieskie
podobne jest do króla,
który wyprawił ucztę
weselną swemu synowi
(Mt 22,1)
Dar życia, otrzymany od Boga, człowiek realizuje
w dwóch wymiarach – fizycznym i duchowym.
Przypowieść o zaproszonych na ucztę obrazuje, że Pan
Bóg obdarowując życiem, wyznacza równocześnie
każdemu zadanie, a nawet więcej – misję do wypełnienia.
Z jej realizacją nie pozostawia człowieka samego, lecz
przychodzi mu z pomocą. Pragnie też podzielić się z nim
swoim szczęściem, tak samo jak dzieli się pięknem
i bogactwem swego dzieła – świata ziemskiego. „Bóg mój
według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie
Jezusie każdą waszą potrzebę” – pisze św. Paweł (Flp 4,19).
Jednak w przypowieści Pan Jezus ostrzega przed
lekceważeniem obowiązujących wobec Boga zasad:
Oto król wszedł, żeby przypatrzyć się zaproszonym przez
siebie biesiadnikom, i zauważył wśród nich człowieka
ubranego nieodpowiednio na taką okazję. „Rzekł do niego:
«Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?»
Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu
ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności.
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». Bo wielu jest
powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,12-14).
Święty Jan Paweł II w katechezie wygłoszonej 11 grudnia
1991 roku wyjaśnił: „W kontekście przypowieści o królu
zapraszającym na ucztę weselną swego syna, Jezus
uwydatnia poprzez analogię do uczty weselnej prawdę
o królestwie Bożym, którą On sam przynosi na świat,
a także kierowane przez Boga zaproszenie na ucztę
Oblubieńca, czyli do przyjęcia posłannictwa Chrystusa
w komunii nowego ludu, który w przypowieści jest
przedstawiony jako gość zaproszony na ucztę. Wspomina
również o odmowie przyjęcia, z czego zdaje sobie sprawę
Jezus, biorący pod uwagę sytuację wielu swoich słuchaczy.
Przypomina również wszystkim zaproszonym, w Jego
epoce i we wszystkich epokach, o potrzebie postawy
godnej otrzymanego powołania, symbolizowanej przez
«strój weselny», w który powinni być przybrani wszyscy
uczestnicy uczty weselnej. Komu «szaty godowej» brak,
zostaje usunięty przez króla, czyli przez Boga Ojca
zapraszającego na gody weselne swego Syna w Kościele.
Wydaje się, że zgodnie z panującym wśród Izraela
zwyczajem z okazji wielkich uczt wystawiano w atrium
dla zaproszonych szaty. Pozwala nam to jeszcze lepiej
zrozumieć ten szczegół z przypowieści Jezusa, to znaczy
odpowiedzialność nie tylko tych, którzy odrzucają
zaproszenie, lecz również tych, którzy chcą wziąć udział
w uczcie, mimo że nie spełniają wymaganych warunków
i nie są godni zaproszenia. Odnosi się to do tych, którzy
utrzymują i głoszą, że są wyznawcami Chrystusa
i członkami Kościoła, nie starają się jednak o «szatę
godową» łaski, rodzącej żywą wiarę, nadzieję i miłość.
Prawdą jest, że tę «szatę» – bardziej wewnętrzną niż
zewnętrzną – daje sam Bóg, sprawca łaski i wszelkiego
dobra w duszy. Przypowieść podkreśla jednak, że każdy
z zaproszonych, niezależnie od tego, skąd przychodzi,
sam musi powiedzieć «tak» Panu, który powołuje,
przyjąć Jego prawo, odpowiedzieć w pełni na wymagania
związane z powołaniem chrześcijańskim i uczestniczyć
coraz bardziej w życiu Kościoła”.
Człowiek, posłuszny wewnętrznemu głosowi,
pochodzącemu od Boga, wprowadzającego w nowe,
trudne zadanie, ulega często poczuciu lęku i niepewności.
Te same uczucia musiały ogarniać pierwszych Apostołów,
gdy Pan Jezus rozesłał ich na cały świat, aby głosili
Prawdę o Nim. W trudnym zadaniu, które zdawałoby się
przerastało ich możliwości, mogła pomóc tylko wielka
wiara w Chrystusa i ufność w Bożą opiekę. Podziwiamy
ich wielkie oddanie sprawie do jakiej zostali przeznaczeni
i bohaterstwo, zważywszy, że działali w stałym zagrożeniu
życia i umierali męczeńsko za wiarę.
Wielu rycerzy Chrystusa żyje także w czasach nam
współczesnych. Wsłuchując się w głos wołania
odzywający się w głębi duszy, podejmują trudne zadania,
aby odpowiedzieć na zaproszenie do udziału w uczcie,
przygotowanej przez Boga.
W latach siedemdziesiątych XX wieku Kardynał Wojtyła
zapoczątkował misje w Tanzanii. Na zachętę Kardynała,
pozytywnie odpowiedziało kilku kapłanów z archidiecezji
krakowskiej i wyjechało do pracy misyjnej w Afryce.
Wśród nich był ks. Karol Szlachta z Lipnicy Małej.
Ceniony za otwartość i prostotę w rodzimej diecezji,
po przybyciu do Tanzanii w roku 1977, szybko przestawił
się na nowe warunki, w czym pomagała mu łatwość
przyswajania lokalnych narzeczy. Jego kolega i następca,
Piotr Koszyk, opowiadał, że ks. Karol był na tamtym
terenie jakby nieformalnym „przywódcą” polskich
misjonarzy. Ksiądz Karol Szlachta szybko zorganizował
parafię w Nyamuswa w diecezji Musoma i przy poparciu
archidiecezji krakowskiej zbudował tam duży, murowany
kościół parafialny pw. św. Stanisława BM – wotum
za 2000 lat chrześcijaństwa, oraz kilkanaście murowanych
kaplic w wioskach należących do tej parafii.
Z zaangażowaniem prowadził działalność duszpasterską
i charytatywną, która stała się zalążkiem organizacji
charytatywnej, założonej w Kiabakari w 1992 roku, przez
również polskiego misjonarza księdza Wojciecha
Kościelniaka. Jan Paweł II odwiedził tę afrykańską wioskę
w Tanzanii we wrześniu 1990 roku. Odbyła się wtedy
I Komunia Święta dzieci.
Ksiądz Szlachta zmarł nagle w 2002 roku i spoczął przy
kościele w Nyamuswa, „swojej” afrykańskiej parafii.
Jego pracę misyjną podjęli następni kapłani z Polski.
Obecnie pracę duszpasterską prowadzi ks. Wojciech
Kościelniak, który zaszczepia na tamtym gruncie
ducha Bożego Miłosierdzia.