Jezus miał umrzeć za naród

5 Niedziela Wielkiego Postu – Rok A
Mówi Pan Bóg: «Udzielę wam Mego ducha,
abyście ożyli, i powiodę was do kraju waszego,
i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem
i wykonam» (Ez 37,14)

Wskrzeszenie Łazarza było wstrząsem dla wszystkich
uczestników cudu w Betanii. Przywrócenie do życia
człowieka zmarłego przed czterema dniami, w klimacie
palestyńskim, zostało odebrane przez świadków wydarzenia,
jako wkroczenie mocy Bożej w odwieczne prawa rządzące
ludzkim życiem. Chrystus potwierdził ich przekonanie
i pouczył o realności życia po śmierci: „Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy,
choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy
we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11,25-26). Powstaje więc
dręczące pytanie: dlaczego tak się dzieje? Czy to jest realne?

Święty Jan Paweł  II w  Katechezie  (1987 rok) mówił:
„«Znaki», które wskazują w kierunku zbawczego zwycięstwa
nad śmiercią, to przede wszystkim wskrzeszenia: «umarli
zmartwychwstają» (Mt 11,5) – odpowiada Jezus na pytanie
wysłańców Jana Chrzciciela (por. Mt 11,3). Wśród tych
«umarłych» na szczególną uwagę zasługuje Łazarz z Betanii.
Jego wskrzeszenie stanowi jakby «preludium» do
Chrystusowego krzyża i zmartwychwstania, w którym
dokonuje się ostateczne zwycięstwo nad grzechem i śmiercią.
Jan Ewangelista pozostawił nam bardzo szczegółowy zapis
tego wydarzenia. Wystarczy tu przypomnieć tylko to,
w jaki sposób wydarzenie to się zakończyło. Kiedy Jezus
nakazuje odsunąć kamień zamykający grób («Usuńcie
kamień»), Marta, siostra Łazarza, zwraca uwagę, że brat
już od czterech dni znajduje się w grobie i ciało zapewne
zaczęło ulegać rozkładowi. Jednakże, Jezus «zawołał
donośnym głosem: ‘Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!’
I wyszedł zmarły» (por. J 11,38-43), co obudziło wiarę wielu
tam obecnych. Inni natomiast udali się do przedstawicieli
Sanhedrynu, aby donieść o tym wydarzeniu. Wywołało ono
zaniepokojenie kapłanów i faryzeuszy, którzy obawiali się
możliwej reakcji rzymskiego okupanta («przyjdą
Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród»:
por. J 11,45-48). Wówczas to padają słowa Kajfasza:
«Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę,
że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud,
niż miałby zginąć cały naród». Ewangelista dodaje w tym
miejscu: «Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale, jako
najwyższy kapłan w owym roku, wypowiedział proroctwo».
Jakież to proroctwo? Oto Jan wyjaśnia nam chrześcijański
sens tych słów, które mają ogromne znaczenie: «Jezus miał
umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone
dzieci Boże zgromadzić w jedno» (por. J 11,49-52).
Tak więc Janowy zapis wskrzeszenia Łazarza zawiera
równocześnie zasadnicze wskazania co do zbawczego
znaczenia tego cudu. Są to wskazania definitywne, wówczas
bowiem Sanhedryn podjął decyzję o śmierci Jezusa
(por. J 11,53). Będzie to śmierć odkupieńcza: «za naród»,
«by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno»,
dla zbawienia świata. Jezus sam powiedział, że ta śmierć
stanie się też ostatecznym zwycięstwem nad śmiercią”.

Wskrzeszenie Łazarza i pozostałych: Młodzieńca z Nain,
córki Jaira, o których piszą ewangeliści, są objawieniem
mocy Bożej Jezusa, ale jeszcze bardziej wskazaniem
na życie po śmierci. Kierował On trud apostolski,
aby przekazać słuchaczom pełną naukę o jakości i sensie
życia człowieka. Pragnął uformować ich moralność
oraz kształt duchowy. Chrystus wiedział, że czas Jego
pobytu wśród ludzi jest krótki: „Dzieci, jeszcze krótko
jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to
Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię –
dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. […] Po tym
wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli
będziecie się wzajemnie miłowali»” (J 13,33 i 35).
Apostołowie, umocnieni po Zmartwychwstaniu, podjęli
misję swego Mistrza. Dołączyli się do nich następcy,
głosząc Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego.
Często były to skrajne warunki i wielu z nich kończyło
życie śmiercią męczeńska.

Wiek dwudziesty w wielu rejonach świata był terenem
bezwzględnej walki z Kościołem, aby usunąć wpływ
nauki Chrystusa na ludzi. W niektórych miejscach
tylko jednostki przetrwały krwawe pogromy. Przykładem
heroicznego apostoła Chrystusa wśród chrześcijan
w Związku Radzieckim, zwłaszcza  w Kazachstanie jest
Władysław Bukowiński ur. 4.01.1905 r. w Berdyczowie,
Apostoł Kazachstanu, zm. 3.12.1974 r. w Karagandzie,
gdzie został beatyfikowany w 2016 r. wśród swoich
wyznawców. W ekstremalnych warunkach, wobec
niezwykle trudnych do wykonania zadań, zwykł mawiać:
„Trzeba wciąż żyć z dnia na dzień bez żadnego planowania
przyszłości niepewnej i nie dającej się ustalić. Tak można
żyć tylko z silną wiarą w Opatrzność”. Ksiądz Bukowiński,
proboszcz katedry w Łucku, więzień sowieckich łagrów
w systemie Gułagu, długoletni misyjny duszpasterz
w Kazachstanie i całej sowieckiej Azji Środkowej,
podczas II wojny światowej został wywieziony z Polski
do Związku Sowieckiego, gdzie spędził resztę życia.
Twierdził, że jego grób również będzie apostołował.
Postawę bł. Władysława Bukowińskiego charakteryzuje
jego wypowiedź: „Dziękuję Bogu za wszystko. Sądzę,
że przez cały ten długoletni okres życia zawsze byłem
i dotąd jestem właściwym człowiekiem na właściwym
miejscu”. Tam, gdzie przed laty podjęto proces
uśmiercania wiary w Boga, on zdecydował się prowadzić
wysiłki nad podtrzymywaniem życia religijnego. Droga
księdza Bukowińskiego jest podobna do drogi Pana Jezusa.
Był wielkim Jego sługą i kontynuatorem misji. Wszystko
odbywało się w biedzie, poniewierce – w skrajnych
warunkach bytowych. Pomimo różnych form męczeństwa,
dokuczania i obelg, wiernie trwał przy swej idei – prawdziwy
apostoł. I trwało to tak długo! Mógł spodziewać się tylko
najgorszego. Wyrzekł się całkowicie najbardziej koniecznych
rzeczy –  poczynając od bezpiecznego miejsca. Przerzucany
z obozu do obozu, na przetrwanie – po ludzku – nie mógł
liczyć. W każdej sytuacji mógł nagle zginąć, bez
jakiejkolwiek pamięci. Ksiądz Władysław Bukowiński żył
dla Chrystusa i Kościoła; żył dla ludzi pozbawionych Boga –
im chciał pomóc w takich warunkach, jakie im zgotowano.
Tam znalazł sens misji, gdzie zdołał odnaleźć rozproszonych
i prześladowanych wiernych. Z nim jednoczyli się katolicy
i chrześcijanie innych obrządków, ale też przybywali
poszukujący wiary i sensu życia. On umacniał ich słowem
Bożym i sakramentami. Jego osoba i całe kapłańskie życie,
jednoznacznie wskazują, że ludziom potrzebna jest bliskość
Boga. Pozostając wśród nich  z własnej woli, przyjmując
nawet obywatelstwo Związku Sowieckiego, stał się ich
apostołem. Złączył ich ziemię z niebem. W tym wszystkim
był naśladowcą Chrystusa. Poszedł w Jego ślady –
najdosłowniej. Jego śmierć przekształciła się w znak
jednoczący rozproszone dzieci Boże.
Beatyfikacja Sługi Bożego Ks. Władysława Bukowińskiego
odbyła się w Karagandzie 11 września 2016 roku, ku wielkiej
radości tamtejszych wyznawców Chrystusa, a jego grób
stał się miejscem szczególnej modlitwy wiernych.

Święty Jan Paweł II w czasie swojej podróży apostolskiej
do Kazachstanu w 2001 roku tak o nim mówił: „Księdza
Władysława Bukowińskiego wielokrotnie spotykałem
i zawsze podziwiałem za kapłańską wierność i apostolski
zapał. Był szczególnie związany z Karagandą.
Pragnę dzisiaj złożyć w imieniu Kościoła  hołd…”.

Jezus miał umrzeć za naród