19 Niedziela Zwykła – Rok B

Wartość dobroci chrześcijańskiej

Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy
i miłosierni! (Ef 4,32)
Zachętę, którą święty Paweł Apostoł skierował
do swoich podopiecznych w Efezie,
należy zaliczyć do najważniejszych wypowiedzi,
wpisanych w budowę kultury etycznej świata.
I dziś brzmi ona świeżo, w pewien sposób
odkrywczo. W każdym pokoleniu są ludzie,
którzy chcą być dobrzy i nie potrzebują szukać
uzasadnienia dla swoich czynów. Słowo „dobry”
lub „dobroć” niesie ze sobą wartość
jakby pierwotną – łatwą do odczytania.
Człowiek dobry nie ma trudności z rozeznaniem
na czym polega wartość dobra. Umie korzystać
z wewnętrznego sprawdzianu, który określa mu:
„To czyń – bo to jest dobre;
tamtego unikaj – bo jest złe”.
Przeczytajmy kilka tekstów biblijnych.
W pierwszej księdze Starego Testamentu
przy opisie stworzenia, autor po każdym z sześciu
obrazów powstałego „dnia”, podkreślając piękno
i bogactwo dzieła, napisał: „I widział Bóg, że były
dobre” (Rdz 1,25). Po ożywieniu zaś człowieka
uznał, że dzieło było „bardzo dobre”. Księga Mądrości
dobroć łączy ze sprawiedliwością: Czytamy w niej:
„sprawiedliwy powinien być dobry dla ludzi”
(Mdr 12,19). Nowy Testament idzie dalej.
Chrystus wiele razy mówił o dobroci. Niektóre
Jego wypowiedzi przeszły do księgi przysłów:
„Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce”
(Mt 7,17). „Dobry człowiek z dobrego skarbca
wydobywa dobre rzeczy” (Mt 12,35).
Któregoś dnia Pan Jezus spotkał młodego człowieka,
który podszedł do Niego i zapytał o właściwy sposób
życia – Chrystus, może patrząc w jego duszę,
zapytał Go: „Dlaczego pytasz Mnie o dobro?
Jeden jest tylko Dobry” (Mt 19,17). Dobry –
w pełnym znaczeniu – jest tylko Ojciec Niebieski,
„ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych”.
I dodał: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest
miłosierny (Łk 6,35-36). Do tego sposobu myślenia
i wartościowania nawiązał Paweł Apostoł, który wnikał
w głębię nauki Chrystusa. Wiedział, że prawdziwa,
dojrzała dobroć szuka czynnego spełnienia –

bo dobro łączy się z miłosierdziem.
Krótki czas przed Męką, gdy Nauczyciel zatrzymał się
w domu Szymona Trędowatego w Betanii,
pewna kobieta postanowiła uczcić Pana Jezusa
przez namaszczenie Go. Wtedy „Ludzie z otoczenia”
oburzyli się, uznając ten postępek za „marnotrawstwo”
ekonomiczne, ale Jezus ją bronił: „Dobry uczynek
spełniła względem Mnie” (Mt 26,10; Mk 14,6).
On, „Dobry Pasterz, który daje życie swoje za owce”
(J 10,14), przyjmował czyny i gesty ludzi, gdy widział,
że wypływają z serce. „Dobry człowiek z dobrego
skarbca swego serca wydobywa dobro” (Łk 6,45) – mówił.
Pan Jezus przez cały czas publicznej
działalności pełnił dobre czyny. Taka postawa
nie podobała się Jego wrogom, nie rozumieli jej.
Wtedy Pan Jezus wyjaśnił swoje posłannictwo:
„Ukazałem wam wiele dobrych czynów
pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów
chcecie mnie ukamienować?” (J 10,32)
Czyny Bożej dobroci były wystarczającym znakiem,
aby ludzie mogli rozeznać, że Jezus jest Synem
Bożym; dobre uczynki Jego wyznawców są
świadectwem wiary. Święty Piotr Apostoł, pisał
do pierwszych chrześcijan: „Postępowanie wasze
wśród pogan niech będzie dobre, aby przyglądając się
dobrym uczynkom wychwalali Boga…” (1 P 2,12).
O przykładnej dobroci św. Pawła Apostoła świadczy
mały list, który napisał do Filemona z Kolosów.
Filomen był zamożnym człowiekiem, któremu zbiegł
niewolnik Onezym. Święty Paweł przebywając
w rzymskim więzieniu spotkał tego niewolnika
i ochrzcił go. Nawrócony Onezym pomagał
św. Pawłowi, jednak Apostoł uznał, że niewolnik
powinien wrócić do swego pana. Święty Paweł wiedział,
że za ucieczkę groziła Onezymowi sroga kara.
Napisał więc list, w którym wyraża nadzieję,
że na jego prośbę, winowajca, który pismo sam doręczy,
zostanie potraktowany po chrześcijańsku: „Jako stary
Paweł, a teraz więzień Chrystusa Jezusa – proszę cię
za moim dzieckiem – za tym, którego zrodziłem
w kajdanach, za Onezymem. Niegdyś dla ciebie
nieużyteczny, teraz właśnie i dla ciebie, i dla mnie
stał się on bardzo użyteczny. Jego ci odsyłam;
ty zaś jego, to jest serce moje przyjmij do domu.
Zamierzałem go trzymać przy sobie,
aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach
noszonych dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem

nie uczynić niczego bez twojej zgody, aby dobry
twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli.
Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas,
abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika,
lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego.
Takim on jest zwłaszcza dla mnie, ileż więcej dla ciebie
zarówno w doczesności, jak w Panu. Jeśli więc
poczuwasz się do łączności ze mną, przyjmij go
jak mnie. Jeśli zaś wyrządził ci jaką szkodę
lub winien cokolwiek, policz to na mój rachunek.
Ja, Paweł, piszę to moją ręką, ja uiszczę odszkodowanie
– by już nie mówić o tym, że ty w większym stopniu
winien mi jesteś samego siebie. Tak bracie,
niech ja przez ciebie doznam radości w Panu:
pokrzep moje serce w Chrystusie” (Flm 0,9-20).
Ta argumentacja, pełna wyważenia duchowego
i ludzkiego, zakorzeniona jest w przypowieści
o Miłosiernym Samarytaninie. Po dwóch tysiącach lat
od tamtego czasu, list świętego Pawła jest niezwykłym
dokumentem, ilustrującym, jak kształtowała się
świadomość ważności dobra i miłosierdzia u tych,
którzy pracowali u fundamentów Kościoła
Chrystusowego.
Święty Piotr: „Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski
Bożej służcie sobie nawzajem” (1 P 4,10).
Poeta renesansu, Szymon Szymonowic,
w Sielance dziesiątej ostrzega:
„Z dobrymi, dobrym będziesz: gdzie się ze złym zbracisz,
Byś był naostrożniejszym, własne dobro stracisz”.
Ks. Stefan Misiniec

Wartość dobroci chrześcijańskiej