Bogu niech będą dzięki za to,
że dał nam zwycięstwo przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa.
Przeto, bracia moi najmilsi,
bądźcie wytrwali i niezachwiani…
(1 Kor 15,57-58)

W rok po zakończeniu drugiej wojny światowej,
ukazała się książka Duch pracy ludzkiej księdza Stefana
Wyszyńskiego, w tamtym czasie rektora Seminarium
Duchownego we Włocławku.
Znawca nauki społecznej w czasie międzywojennym,
kapelan AK w okresie okupacji, w pięknej formie literackiej
zwracał się słowami otuchy do rodaków podejmujących
wysiłek podniesienia z upadku Ojczyzny oraz odbudowania
jej z ruin. W niedługim czasie, 12 listopada 1948 roku,
ks. Wyszyński otrzymał nominację na Prymasa Polski
i odtąd tematykę wartości ludzkiej pracy pogłębiał
w szerokim nauczaniu pasterskim.
„Idąc ulicami zburzonych miast i miasteczek polskich,
przebiegając wielkie drogi i ścieżki polne, snując się
wśród ruin, gruzów i zgliszcz, patrząc na ziemię zoraną
rowami okopów, zaglądając do naszych domostw, na pół
rozwalonych chat, w których powojenna nędza żyje nędzą,
wnikając do myśli i serc ludzkich, wczuwając się w ich
pragnienia – słyszymy jedno wielkie wołanie: spokojnej,
wytrwałej, owocnej, błogosławionej pracy! […] Bóg,
sprawując Opatrzność swoją nad światem kreśli cały plan
świata, w najdrobniejszych jego szczegółach, […] przygotował
człowieka do roli swego współpracownika, obdarzając go
rozumną wolą, zdolną poznać i wykonać Boże zamierzenia.
Bóg wskazał mu cel pracy i dał mu silne pobudki do niej”.
Pan Jezus mówi: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swego
serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca
wydobywa zło” (Łk 6,45). Ziemię przygotowaną dla człowieka
przez Stwórcę, aby dawała życiodajne plony, nazywaną
ziemią-karmicielką, ziemią-matką, ten sam człowiek wiele
razy zamieniał w pogorzeliska. W ciągu dziejowym Polska
doznała wielu niszczycielskich najazdów zarówno państw
ościennych, jak odległych plemion tatarskich, a nawet
zamorskich Szwedów. Pokolenie Prymasa Wyszyńskiego
doświadczyło bezwzględnego niszczenia przez Niemców
i Sowietów wszystkiego, co „Polskę stanowi”. Zraniony
fizycznie i duchowo Naród, potrzebował otuchy i wsparcia,
aby odzyskać siły, potrzebne do podjęcia wysiłku odbudowy

zniszczonego kraju i stolicy. Trud był tym większy, że
w granicach okrojonej terytorialnie Ojczyzny zapanowały siły
komunistyczne, przeciwne polskiej tradycji, religii i kulturze,
dążące do zorganizowania na gruzach chrześcijańskiej historii
ateistycznego społeczeństwa. Kardynał Wyszyński ufny
w opiekę Matki Bożej i wstawiennictwo świętych patronów
Polski oraz mądrość ocalałych rodaków, dla zjednoczenia
wierzących przy Bogu, zainicjował nowatorski sposób pracy
pasterskiej Kościoła w Polsce. Jedną z form – jak ważną
i groźną dla reżimu, miała pokazać przyszłość – była Wielka
Nowenna przed 1000-leciem Chrztu Polski, przyczyniająca się
do wypełnienia złożonych na Jasnej Górze ślubów Narodu,
odnawianych co roku. W ramach Nowenny odbywała się wielka
peregrynacja Kopii Wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej,
poświęconej 14 maja 1957 roku przez papieża Piusa XII.
Obraz odwiedził wszystkie diecezje i parafie w Polsce,
przyczyniając się do odnowienia życia religijnego
w nawiedzanych wspólnotach kościelnych oraz do licznych
nawróceń. Pomysł nabożeństwa podsunęli pielgrzymi
w czasie procesji z Obrazem Matki Bożej na wałach
otaczających klasztor na Jasnej Górze, wołaniem: „Matko,
przyjdź do nas”. O pragnieniu wiernych, powiadomili
Księdza Prymasa, internowanego w tamtym czasie w Komańczy,
ówczesny kustosz sanktuarium o. Teofil Krauze i generał
paulinów o. Alojzy Wrzalik. W październiku 1956 roku,
gdy Prymas powrócił do Warszawy, przedstawił inicjatywę,
na 45. Zebraniu Konferencji Episkopatu Polski, 11 kwietnia
1957 roku. Nasilającej się propagandzie ateistycznych władz,
przeciwstawiała się wzmożona praca duszpasterska
Nawiedzeniami Matki Bożej, uzdrawiającej ludzkie dusze i ciała
podczas nieustającej wędrówki po parafiach ziemi polskiej,
goszczącej w polskich domach.
Polacy korzystali z dobrych przykładów praojców,
zapisanych chlubnie w pamięci narodowej, nawiedzali
również „progi apostolskie” w Rzymie, aby uczyć się
wierności nauce Chrystusa przekazanej przez Apostołów
od świętych upamiętnionych w katakumbach i w innych
miejscach kultu,
Wzór Polaka, Henryk Sienkiewicz, kończy Quo vadis,
powieść swego życia, znamiennym przemyśleniem;
warto je przywoływać, szczególnie w czasach kryzysu:
„I tak minął Nero, jak mija wicher, burza, pożar,
wojna lub mór, a bazylika Piotra panuje dotąd z wyżyn
watykańskich miastu i światu. Wedle zaś dawnej bramy
Kapeńskiej wznosi się dzisiaj maleńka kapliczka
z zatartym nieco napisem: „Quo vadis, Domine?”
Święty Jan Paweł II w katechezie 13 grudnia 2000 roku

rozważał: „Człowiek jest w pewnym sensie upoważniony
przez Boga, by kontynuował dzieło stworzenia zarówno
przez nadzwyczajne dokonania nauki i techniki, jak i poprzez
codzienny trud ludzi pracy, uczonych i osób, które swym
umysłem i rękoma pragną «uprawiać» ziemię i jej «strzec»
oraz budować coraz większą solidarność między ludźmi.
Bóg nie opuszcza swego stworzenia, co więcej, «chwałą
i czcią uwieńczył człowieka», czyniąc go dzięki autonomii
i wolności niejako swoim przedstawicielem w świecie
i w dziejach (por. Ps 8,6-7). […] Chrystus w swoich
przypowieściach również uznaje wartość pracy człowieka
w polu i na morzu, w domu i na zgromadzeniach, w sądach
i na rynkach. Posługuje się nią jako symbolem, aby ukazać
tajemnicę Królestwa Bożego i jego wzrostu, choć świadom
jest, że pracę tę często niweczy zło i grzech, egoizm
i niesprawiedliwość. Tajemnicza obecność Królestwa
w dziejach umacnia i ożywia zaangażowanie chrześcijanina
w wypełnienie ziemskich zadań. Uczestniczący w tym dziele
i w tej walce chrześcijanie są wezwani do współpracy
ze Stwórcą w urzeczywistnianiu na ziemi «domu człowieka»
lepiej odpowiadającego jego godności i Bożemu planowi,
domu, w którym «łaskawość i wierność spotkają się ze sobą,
ucałują się sprawiedliwość i pokój» (Ps 85[84],11)”.

 

Ks. Stefan Misiniec

Qvo vadis, człowieku?