Poznajcie Pana
10 Niedziela Zwykła – Rok A

Dołóżmy starań, aby poznać Pana;
Jego przyjście jest pewne
jak świt poranka
(Oz 6,3)

Wśród przywilejów, jakimi został obdarowany człowiek,
jest umiejętność poznania. Przedmiotem poznania człowiek
czyni środowisko, innych ludzi, otoczenie, w jakim żyje,
różne napotykane sytuacje, swoje znaczenie w świecie i cel
swego życia. Powinien podjąć starania, aby poznać Pana
Boga – Stwórcę świata. co już w starożytności doradzał
Psalmista Pański. Święty Paweł w liście do Rzymian pisał:
„To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród
nich [pogan], gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od
stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista
Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu
przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy”.
Ciekawa, pobudzająca do refleksji jest lektura Pamiętników
Eugeniusza Romera „Problemy sumienia i wiary”. Słynny
kartograf, uczony, wykładowca uniwersytecki, patriota, któremu
Polska wiele zawdzięcza u progu odzyskanej w 1918 roku
niepodległości, notuje w nich swoje przemyślenia z drogi ku
Bogu i Jego poznania. Romer wyszedł z domu rodzinnego
jako dziecko wrażliwe na treści religijne i „Bogu oddane”,
ale w szkole średniej nie wytrzymał naporu idei liberalnych
i scjentystycznych epoki. Presja pozytywistycznej myśli,
odcisnęła piętno na jego osobowości, kształtując jako człowieka
chcącego żyć tak, jakby Boga nie było. Za najwyższą miarę
działania uznawał dobro społeczne. Wartości te Romer miał
zawsze na uwadze i za nie szanował Kościół Katolicki, nawet
w czasie oddalenia się od Pana Boga. Wartości wyniesione
z dzieciństwa i wczesnej młodości ocalały i pozostały na całe
życie. Przez cały okres uczęszczania do szkoły średniej
Eugeniusz spotykał osoby przeniknięte ofiarnym patriotyzmem,
które łączyły pracę „u podstaw” w społeczeństwie z pogłębioną
wiarą. Romer cenił ich poświęcenie. Zdawał sobie sprawę, że ich
praca społeczna osadzona była na fundamencie wartości religijnych.
W oparciu o te spostrzeżenia bronił wiary katolickiej i Kościoła
za jego etykę społeczną. Na dnie duszy młodego Eugeniusza tlił się
niepokój. Z czasem przerodził się on w tęsknotę za Bogiem.

Ważnym okresem życia tego człowieka nauki i społecznika
był czas naznaczony doświadczeniem Krzyża, którym było
cierpienie, jakie nawiedziło go z różnych stron i uderzało
we wszystkie najważniejsze sfery jego życia. Najpierw doznał
poczucia krzywdy na polu społeczno-politycznym, gdy władze,
w obliczu zbliżającej się wojny, nie tylko odsunęły się od niego,
ale wszczęły na niego nagonkę. Był przekonany, że postanowiono
zniszczyć go materialnie. „W imię najżywotniejszych interesów
państwa”, znalazł się bowiem plan polityczny zniszczenia całego
dorobku jego „pracy osobistej i organizacyjnej w zakresie nauki
i przemysłu kartograficznego”, aby nie dostał się w ręce wroga.
Następnym doświadczeniem była wojna, a jej skutkiem rozbicie
wspólnoty rodzinnej Romerów. Najtrudniejszym doświadczeniem,
które uderzyło w Romera, była śmiertelna choroba żony. Wobec
tego nieszczęścia był bezradny, zdał sobie sprawę, że sam nie może
w życiu  nic i to odczucie  przygotowało go ostatecznie do
wewnętrznej przemiany. Mając naturę obdarzoną „wytrzymałością
i hartem” zniósłby wszystko, co dotyczyłoby jego samego, ale
wobec cierpienia mężnie znoszonego przez żonę, na której twarzy
zawsze pogodnej „ujawniało się owo niewyczerpane męstwo”,
coraz wyraźniej dostrzegał swoją małość i doszedł do przekonania,
że powinien w nich uczestniczyć. Jej Krzyż stał się jego Krzyżem.
W ten sposób zrodziła się u Romera gotowość do pokuty: „Oto
droga tak osobliwa, chociaż tak prosta”. Na tej drodze rozpoczął
się proces odkrywania „innego” świata, oczyszczania duszy
i przygotowania na przyjęcie darów łaski. Pierwszym darem był
powrót do modlitwy Zdrowaś Maryjo, odmawianej w dzieciństwie.
Modlitwie tej pozostał wierny.

Bardzo ważnym darem, było, obudzenie się długotrwałej tęsknoty
za Bogiem, ona już bezpośrednio prowadziła go do odzyskania
wiary i życia sakramentalnego. Tęsknota ta, jako dar łaski, została
wyraźnie przez niego rozpoznana. Towarzyszyła mu w całym
dalszym procesie nawrócenia i prowadziła go przez wszystkie
etapy przemiany ducha. Na tej drodze  do „innego” świata
wykorzystał okazję, aby podjąć próbę uczestniczenia we Mszy
Świętej, jak w dzieciństwie. W tym samym czasie dostał dzieło
Tomasza a Kempis O naśladowaniu Chrystusa. Z czasem uznał
ją jako szczególny dar łaski. Rozważanie treści Naśladowania,
pomogło obojgu małżonkom przyjąć cierpienia jako Krzyż
zbawiający. W tym doświadczeniu oboje byli zgodni.
U początku nowej drogi Romerów była również lektura
Ewangelii i Dziejów Apostolskich.

W pewnym momencie pojawiła się w myśli Romera wyraźna
wizja krzyża i równocześnie usłyszał słowa: „To jest mój krzyż,
to jest krzyż na mnie zesłany, to jest ona i jej cierpienie, które ja
mam podjąć i z cierpliwością dźwigać.” Ten krzyż nie kojarzył
mu się jednak z grozą, ale z nadzieją i miłością. Tym krzyżem
było postanowienie trwania przy chorej żonie do końca jej dni.
Rozpoczęła się odtąd jego „świadoma droga «krzyżowa»”.
Romer  wytrwał na niej do końca, „spełniając w cichości”
różne usługi przy chorej. Wyrazy wdzięczności, które od niej
słyszał, stawały się znakiem przebaczenia i oczyszczenia.
Prawdziwe oczyszczenie nastąpiło podczas pojednania
sakramentalnego. We Mszy Świętej żałobnej już w pełni
uczestniczył. Przy trumnie żony Romer wyraźnie zdał sobie
sprawę, że to ona była Bożym instrumentem i pracowała nad
jego „pojednaniem do ostatniego tchnienia”, oraz odczuł
pragnienie wielbienia Boga za to zwycięstwo łaski. Powrót
do życia sakramentalnego – wbrew oczekiwaniom Romera –
nie przyniósł mu silniejszych wzruszeń, dał jednak
„wszechstronne ukojenie” i ulgę po doznanej stracie. Doznał
wyraźnie samopoczucia zwycięstwa. W Pamiętnikach, kiedy
rozważał wielkość doznanej łaski, dziękował również wszystkim,
którzy w „tak cudownym zakonspirowanym i tajemnym chórze
uczestniczyli”, aby wypraszać dobroć Bożą dla swego profesora.

Po nawróceniu Romer wyznał, że to, do czego doszedł, nie było
skutkiem pracy samych tylko władz duszy, choć należy uwzględnić
udział głównych władz człowieka: rozumu, woli i uczucia, ale nade
wszystko dar łaski dobrego Boga, na który trzeba przygotować
swoją osobowość.

Święty Jan Paweł II przypominał słowa Jezusa: „człowiek tak
uprzywilejowany przez Stwórcę, ma obowiązek współdziałać
z Opatrznością na miarę Bożego obdarowania. Nie wolno mu
zaniżać tej miary do samych wartości zmysłowych, użytkowych,
materialnych. Winien szukać nade wszystko «królestwa Bożego
i Jego sprawiedliwości», a to wszystko będzie mu dodane
(por. Mt 6,33).”

Ks. Stefan Misiniec

Poznajcie Pana