Oto Ten przeznaczony jest na upadek
i powstanie wielu w Izraelu, i na znak,
któremu sprzeciwiać się będą 
(Łk 2,34)

Przepowiednia sprawiedliwego Symeona, wygłoszona
nad Dzieciątkiem Jezus w świątyni Jerozolimskiej, przejęła
do głębi Maryję. Brzmiała tajemniczo i niepokojąco:
Jej Syn będzie światłością dla pogan, ale duszę jego Matki
„miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamiary serc wielu”
(Łk 2,35). Po powrocie do Galilei, Jezus wzrastał w spokojnym
Nazarecie, otoczony troskliwą opieką Józefa i Matki, która
„wszystkie te sprawy zachowywała w swym sercu” (Łk 2,51).
Rozmyślała, i próbowała zrozumieć znaczenie słów proroka,
dlaczego Jej Syn ma być znakiem sprzeciwu wielu ludzi?

Do tego zdarzenia nawiązywał w swych rozważaniach
święty Jan Paweł II. Podczas rekolekcji wygłoszonych
8-12 marca 1976 roku w Stolicy Apostolskiej, na zaproszenie
ówczesnego papieża Pawła VI, skupił się szczególnie
na tajemnicy przyjęcia i odrzucenia Syna Bożego przez ludzi.

Do tego tematu powrócił później podczas jednej z katechez,
którą  głosił jako papież: „Dziś jesteśmy świadkami
sprzeciwu, na jaki Chrystus natrafił już na samym początku
swego posłannictwa – w rodzinnym Nazarecie. Oto, gdy
na podstawie odczytanych słów proroka Izajasza dał poznać
swoim ziomkom, że te słowa do Niego właśnie się odnoszą –
że On jest tym zapowiedzianym Mesjaszem Bożym
(czyli Pomazańcem w mocy Ducha Świętego), powstało
naprzód zdziwienie, potem niedowierzanie, a na końcu
słuchacze «unieśli się gniewem» – gotowi byli strącić Go
ze stoku góry, na której miasto Nazaret było zbudowane…
«On jednak przeszedłszy wśród nich, oddalił się»” (Łk 4,30).

Niezrozumienie wymagającej, odsłaniającej trudne prawdy,
głoszonej przez Jezusa nauki, spowodowało wybuch gniewu
słuchaczy, zawiedzionych niespełnieniem ambicji i pragnień.
Jan Paweł II pytał: „Czyż czasy, w których żyjemy, nie są
już groźną lekcją tego, czym może się stać społeczeństwo
i ludzkość wówczas, gdy ewangeliczną prawdę i miłość
uzna się za nieważną. Gdy się ją postawi poza marginesem
światopoglądu czy ideologii, gdy się ją wykluczy
z wychowania, ze środków przekazu, z cywilizacji, z polityki?
Czy czasy, w których żyjemy – nie stały się już dość groźną
lekcją tego, do czego taki program społeczny prowadzi?
I czy lekcja ta nie może się stać jeszcze groźniejsza?
Czy nie dość na ten temat mówią nam wciąż powtarzające się
akty terroryzmu oraz rosnące w świecie napięcia wojenne?
Człowiek każdy – i ludzkość cała – żyje «pomiędzy» miłością
i nienawiścią. Jeżeli nie przyjmie miłości, nienawiść łatwo
znajdzie do niego przystęp i zacznie go wciągać coraz bardziej,
wydając coraz to bardziej trujące owoce”.

Ksiądz Konstanty Michalski, znany filozof i rektor UJ,
aresztowany wraz z innymi profesorami Uniwersytetu
Jagiellońskiego 6 listopada 1939 i osadzony w obozach
koncentracyjnych w Sachsenhausen i w Sichowie,
po uwolnieniu opublikował cenioną książkę
Między heroizmem a bestialstwem, w której pisał:
„W świetle wojennej pożogi przeczytałem wzdłuż i wszerz
i we wszystkich kierunkach Nowy Testament, szukając
wszystkich wypowiedzi o nowej miłości, by potem zapytać,
czy ta nowa miłość pracowała od pierwszych wieków
chrześcijaństwa jako nieustanny motor dziejów ludzkich.
Czytając Nowy Testament  w tym świetle, zrozumiałem,
czemu Mereżkowski wziął go ze sobą na tułaczkę
zagraniczną i zaczytał go tak, że kartka od kartki odpadała;
rozumiem, dlaczego jedni noszą znowu tę złotą książeczkę
na sercu, a drudzy rzucają w płomienie. Dwa wielkie motory,
dwie wielkie siły miłości i nienawiści pracują nieustannie
w ludzkich dziejach”.

Wyboru dokonuje człowiek.

Ks. Stefan Misiniec

Pomiędzy miłością i nienawiścią