Moje dziecko, ty zawsze jesteś
przy mnie i wszystko moje
do ciebie należy (Łk 15,31)
Osobowość i przykład rodziców ma wyjątkowy wpływ
na rozwój psychiczny dziecka na wszystkich etapach
jego życia. Na przykładzie wspomnienia św. Jana Pawła II,
rozważmy rolę ojca.
Kolega z klasy Karola Wojtyły, Antoni Bohdanowicz,
tak wspominał jego ojca: „Nie byłem przyjacielem Lolka,
a jedynie dobrym kolegą. Chyba wówczas w gimnazjum
nikt nim nie był. Mianem przyjaciela w tych latach można
nazwać jedynie Ojca Lolka, który był dla niego wszystkim!
Prowadził cały dom, robił zakupy, gotował, wykonywał
wszystkie potrzebne prace domowe. Wieczorem po kolacji
Ojciec z Synem udawali się zawsze na spacer”.
W książce Wstańcie, chodźmy! św. Jan Paweł II wspominał:
„Od dziecka lubiłem książki. Do tradycji czytania wdrażał
mnie mój ojciec. Siadał obok mnie i czytał mi całego
Sienkiewicza i innych pisarzy polskich. Kiedy umarła matka,
zostaliśmy we dwóch z ojcem. I on nie przestawał zachęcać
mnie do poznawania najbardziej wartościowej literatury.
Nigdy też nie stawał na przeszkodzie mojemu zainteresowaniu
teatrem”. W książce Dar i Tajemnica, zapisał: „W maju 1938
roku zdałem egzamin dojrzałości i zgłosiłem się
na Uniwersytet, na filologię polską. W związku z tym obaj
z Ojcem wyprowadziliśmy się z Wadowic do Krakowa.
Zamieszkaliśmy w domu przy ulicy Tynieckiej na Dębnikach.
Dom należał do moich krewnych ze strony matki”. W czasie
studiów kolega Wojtyły Juliusz Kydryński i jego siostra Maria
z Kydryńskich Michałowska wspominali: „Karol Wojtyła – senior,
był człowiekiem wielkiej delikatności, głęboko religijnym.
Z synem łączyła go głęboka przyjaźń. Podczas wojny zajmował się
prowadzeniem domowego gospodarstwa. Bywało, że reperował
synowi buty. Karol jr. pracował, robił zakupy, przynosił
przydziałowe jedzenie, najczęściej był to groch. Mieszkali
bardzo skromnie. W niedzielę razem szli na Mszę św. o godz. 12.00
do kościoła oo. Franciszkanów. W tym czasie Karol bardzo
zaprzyjaźnił się z naszą rodziną. (…) Z ojcem byli u nas
na wieczerzy wigilijnej 1940 roku”. Zima 1940/41 była surowa.
Jan Paweł II zapisał: „W roku 1941 zmarł mój Ojciec, a było to
18 lutego. Wróciłem z pracy do domu i zastałem Ojca martwego”.
Kiedy rodzony ojciec odszedł do wieczności, młody Karol
spotkał w Kościele innego, duchowego ojca, który wprowadzał
go w krąg – jak to potem ujął w poemacie – „promieniowania
ojcostwa”. W książce Wstańcie, chodźmy!, św. Jan Paweł II
dzieli się wspomnieniem z młodości: „Książę Sapieha
dlatego był tak kochany, że był dla swoich księży ojcem”.
Po latach On również będzie działał mocą „promieniowania”
w Kościele.
Święty Jan Paweł II już na początku swego pontyfikatu
ogłosił – jako drugą – encyklikę o Bożym miłosierdziu
(Dives in misericordia, 1980 r.). Przeprowadził w niej
nowatorską analizę przypowieści o synu marnotrawnym.
Zmysł humanistyczny i talent literacki Papieża z Krakowa
pomogły Mu wydobyć z przypowieści Chrystusa znacznie
więcej treści, niż czyniono dotąd. W przemyśleniu Ojca
Świętego ważny udział miały przeżycia wyniesione
z dzieciństwa i młodości, gdy żył Jego rodzony ojciec.
Zatrzymajmy się nad fragmentem tekstu encykliki:
„Ojciec marnotrawnego syna jest wierny swemu ojcostwu,
wierny tej swojej miłości, którą obdarzył go jako syna. (…)
Ów ojciec niewątpliwie działa pod wpływem głębokiego
uczucia i tym się również tłumaczy jego szczodrość wobec
syna, która tak oburzyła starszego brata. Jednakże podstaw
owego wzruszenia należy szukać głębiej. Oto ojciec jest
świadom, że ocalone zostało zasadnicze dobro: dobro
człowieczeństwa jego syna. Wprawdzie zmarnował majątek,
ale człowieczeństwo ocalało. Co więcej, zostało ono jakby
odnalezione na nowo. Wyrazem tej świadomości są słowa,
które ojciec wypowiada do starszego syna: «trzeba się weselić
i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył;
zaginął a odnalazł się» (Łk 15,32). W tym samym rozdziale
Ewangelii św. Łukasza czytamy przypowieść o znalezionej
owcy (por. 15,3-6), a z kolei o znalezionej drachmie
(por. 15,8 i n.) i za każdym razem uwydatniona jest taka sama
radość, jak w wypadku syna marnotrawnego. Owa ojcowska
wierność sobie jest całkowicie skoncentrowana na
człowieczeństwie utraconego syna, na jego godności.
Radosne wzruszenie w chwili jego powrotu do domu
tym nade wszystko się tłumaczy” (n 6).
Ta wierność wyraża się w gotowości przyjęcia go
do domu i w radosnym obdarowaniu wracającego
marnotrawcy. Miłość ojca wzruszonego i przebaczającego,
troszczącego się o godność swego dziecka, wynika
z samej istoty ojcostwa. O tej miłości pisał św. Paweł
Apostoł, że jest cierpliwa, łaskawa, nie szuka swego,
nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, współweseli się
z prawdą, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko
przetrzyma (por. 1 Kor 13,4-8). W przypowieści
o synu marnotrawnym miłosierdzie „objawia się
jako dowartościowanie, jako podnoszenie w górę,
jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła,
które jest w świecie i w człowieku”. Tak rozumiane
miłosierdzie jest podstawą całego orędzia mesjańskiego
Chrystusa. Tak rozumieli je również apostołowie
i naśladowcy, a z jeden z nich – św. Paweł Apostoł –
przekonywał: „nie daj się zwyciężać złu,
ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21).
Ks. Stefan Misiniec