19 Niedziela Zwykła – Rok C
Bądźcie gotowi, Syn Człowieczy przyjdzie
Wy też bądźcie gotowi,
gdyż o godzinie, której się nie domyślacie,
Syn Człowieczy przyjdzie (Łk 12,40)
Codzienne życie dostarcza doświadczeń, pomocnych
w chwilach trudnych i zagrożeniach tak ze strony
przyrody, jak też nieprzyjaznego człowieka, gdy musimy
wykazać się rozwagą w ich rozwiązaniu. W chwili refleksji,
spostrzegamy, że różne okoliczności i spotkania z ludźmi
wzbogacają duchowo, uodporniają psychicznie i rozwijają
fizycznie. Lektura tekstów biblijnych, zwłaszcza Ewangelii,
kieruje na drogę odkrycia sensu naszego działania i roli,
jaką pełnimy w różnych sytuacjach życiowych, a także
wewnętrznych poszukiwań sposobów otwarcia się
na przyjęcie Boga i Jego darów.
Symbolem czuwania i gotowości na spotkanie z Bogiem,
Panem życia, są lampy. W przypowieści o pannach mądrych
i nieroztropnych Chrystus pouczył, że lampy oczekujących
muszą płonąć (Mt 25,1-13) w oczekiwaniu na spotkanie z Panem,
Gospodarzem spotkania weselnego. Jezus pouczył: „Wy też
bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie,
Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 25,13). Wyraźnie do wymowy
tej symboliki nawiązuje Paweł Apostoł pisząc do Koryntian:
„Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały
światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością
poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Przechowujemy
zaś ten skarb w naczyniach glinianych” (2 Kor. 4,6 n.). Człowiek,
choć podobny do glinianej lampki, pomimo swej kruchości,
ma możliwość i powinien nieść Boże światło i nim promieniować.
Historia zna liczne przypadki gruntownej przemiany ludzi,
którzy na jakiś czas odeszli od Boga, zaniedbali Jego przykazania
i praktyki religijne, jednak w skutek pewnych wydarzeń
powrócili do życia zgodnego z zaszczepioną w dzieciństwie
i wyznawaną wcześniej wiarą. Wyrazistym przykładem jest
Józef Kalinowski z Wilna, którego skomplikowana droga życia,
zmagania duchowe, doprowadziły do stanu, odczytywanego
przez współczesnych jako „promieniowanie świętości”.
Dzieciństwo i młodość przeżywał w pobliżu Ostrej Bramy.
Odebrał staranne patriotyczne wychowanie w rodzinie nauczyciela
gimnazjalnego, jakim był jego ojciec. W czasie studiów
w Akademii Inżynierii Wojskowej w Petersburgu, zaprzestał
na dłuższy czas praktyk sakramentalnych. Po studiach zdobywał
praktykę zawodową m.in. przy budowie linii kolejowej Kursk-
Kijów-Odessa, a potem jako kapitan w Brześciu Kujawskim
przy rozbudowie twierdzy. Pytania o sens życia towarzyszyły mu
stale. W jego poszukiwaniach filozoficznych i teologicznych
znaczącą rolę odegrała lektura Wyznań św. Augustyna.
Najbliższa rodzina wspomagała go modlitwą i wypraszała
łaskę nawrócenia. Po głębokim przełomie duchowym
Józef Kalinowski powrócił do życia w wierze.
Z wyniesionych doświadczeń tamtego okresu korzystał
później jako karmelita, aby z większą wyrozumiałością
pomagać ludziom, którzy utracili łaskę wiary.
Wybuchu Powstania Styczniowego 1863 roku Kalinowski
nie pochwalał; zdawał sobie sprawę, że w nierównej walce
z potężną siłą caratu powstańcy skazani są na przegraną.
Uznał jednak, że powinien wesprzeć ten zryw niepodległościowy
swoimi umiejętnościami i wiedzą wojskową. Przyjął w Rządzie
Narodowym stanowisko ministra wojny w rejonie Wilna.
Uwięziony i skazany na karę śmierci, zamienioną potem na 10 lat
katorgi, został zesłany na Syberię, gdzie zadziwiał współtowarzyszy
niedoli mocą ducha, cierpliwością, podtrzymywał nadzieję,
pocieszał i pomagał, dzielił się tym co posiadał, pomagał przetrwać.
Pogłębiał wiarę zesłańców. Po powrocie z niewoli wstąpił
do zakonu karmelitów, założył dwa klasztory karmelitańskie,
zasłynął jako spowiednik. Ojciec Rafał – takie imię zakonne przyjął –
odszedł do Pana 15 listopada 1907 roku. Beatyfikował go Jan Paweł II
w 1983 roku w Krakowie, kanonizował w 1991 w Rzymie.
Święty Jan Paweł II wzbogaci powyższe rozważania
fragmentem homilii, którą wygłosił 3 listopada 1984 roku:
„Decyzja o losie wiecznym zapada w ostatniej chwili życia.
Dlatego Jezus upomina, że trzeba wytrwać do końca,
aby osiągnąć zbawienie (por. Mt 10,22). Główne zadanie
życia polega na przygotowaniu się do śmierci w łasce Bożej.
Pewnie, brama zbawienia może otworzyć się także przed tymi,
którzy tylko w ostatniej chwili żałują szczerze za swoje winy
i proszą Boga o całkowite oczyszczenie. Jak dobry łotr u boku
umierającego Jezusa. Miłosierdzie Boże jest nieskończone
i może dokonać jakiegoś cudu. Ale upomnienie Jezusowe jest
stanowcze i natarczywe. «Niech będą przepasane biodra wasze
i zapalone pochodnie. A wy [bądźcie] podobni do ludzi,
oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci,
aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi
owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
[…] Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie
domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie» (Łk 12,35-37.40).
Chrześcijanin posłuszny tym słowom stara się powiększyć
zasługi swego życia. Jak wielki wpływ na postępowanie może
mieć to głębokie stwierdzenie Apostoła Pawła: «Nikt z nas
nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem
żyjemy, żyjemy dla Pana; jeśli zaś umieramy, umieramy
dla Pana. I w życiu więc ,i w śmierci należymy do Pana»
(Rz 14,7-8). Ta rozświetlająca pewność umieszcza naturalne
wydarzenie śmierci w wizji wiary i równocześnie w perspektywie
całkowitej dojrzałości osobowości ludzkiej. Tylko Bóg jest
Panem życia i śmierci. […] Dlatego umieranie nie odnosi się
jedynie do wygaśnięcia życia fizycznego. Jest czymś więcej.
Jest prawdziwym i właściwym przejściem oczyszczenia
i wyzwolenia, kryjącym cały przebieg ludzkiego działania,
aby «porzucić dawnego człowieka i przyjąć człowieka nowego,
stworzonego według Boga, w sprawiedliwości prawdziwej
świętości» (Ef 4,22-24). Całą egzystencję chrześcijańską należy
widzieć w perspektywie przygotowania do przyszłego życia
wiecznego na ziemi zmartwychwstałych”.
Ks. Stefan Misiniec