
26 Niedziela Zwykła – Rok C
O godność osoby ludzkiej
Ty, o człowiecze Boży, podążaj
za sprawiedliwością, pobożnością,
wiarą, miłością, wytrwałością,
łagodnością (1 Tm 6,11)
Chrześcijaństwo wnosiło w struktury rodzinne i społeczne świata,
uwrażliwienie na sprawiedliwość i braterstwo między ludźmi.
Wdrażało treści ewangeliczne, mówiące o tym, że wszyscy są
stworzeni przez Boga, obdarzeni każdy z osobna zdolnościami
duchowymi – osobowością, rozumem i wolną wolę. Powinni zatem
mieć możliwości rozwoju indywidualnych zdolności i cech,
niezależnie od stopnia zamożności. Nauka Mistrza z Nazaretu głosi,
że każdy człowiek, pośród całego stworzenia, posiada wyjątkową
godność, jest powołany do przyjaźni międzyludzkiej i tworzenia
więzi z samym Bogiem. Ilustracją tych prawd są czyny i nauka Jezusa.
Wśród przypowieści mamy też tę o bogaczu, który każdego dnia
korzystał z wielkich luksusów, i Łazarzu karmiącym się odpadkami
z jego stołu (por. Łk 16,19-31). Obaj umarli i wtedy dosięgnęła ich
sprawiedliwość: biedak spoczął na „łonie Abrahama”, bogacz cierpiał
męki, gdyż „za życia otrzymał swoje dobra”. Wołał: „Ojcze Abrahamie,
ulituj się nade mną”. Prosił też, aby ostrzeżono i pouczono jego braci,
jak należy postępować w życiu doczesnym, aby uniknąć kary, ale wtedy
usłyszał: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto
z umarłych powstał, nie uwierzą”. Można odnieść wrażenie
przejaskrawienia opisu sytuacji. A jednak Chrystus uczy, że „przepaść”
osobowa i społeczna nie może istnieć i jeżeli nie zostanie wyrównana
na tym świecie, przeniesie się na drugi, ku zaskoczeniu bezmyślnych.
Na przestrzeni czasów wielu ludzi pochylało się nad niezwykle trudnym
do rozwiązania, problemem ludzkiej biedy, próbowano zasypywać
przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi, uwrażliwiać i zachęcać
do pomocy. Historie świętych i błogosławionych podkreślają czyny
osób majętnych, często władców, którzy szukali sposobu zaradzenia
niedostatkom poddanych. W dziejach Polski możemy szczycić się
bogatą tradycją w tym zakresie: mieliśmy ofiarne władczynie,
księżne i królowe, które nie tylko dzieliły się swoimi osobistymi
dobrami, ale również organizowały szpitale, ochronki i podejmowały
rozliczne dzieła dobroczynne, dla ulżenia biedakom. Najwięcej
takich osób wyróżniło się w epoce Piastowskiej i Jagiellońskiej.
Niektórych – zachęcając do naśladowania, Kościół wyniósł na ołtarze.
W pamięci zbiorowej Narodu polskiego utrwaliła się św. Jadwiga,
król Polski. Historia jej krótkiego życia zapisała fakt historyczny
o wielkim znaczeniu, jakim dla przyszłości był dar Uniwersytetu
Jagiellońskiego, jak też całą serię legend, obrazujących
miłosierne serce św. Jadwigi i jej wrażliwość na ludzką biedę.
Wśród dobroczynnych władców wymienia się też św. Kingę,
św. Jadwigę Śląską, bł. Jolantę, św. Kazimierza Jagiellończyka.
Istnieli zawsze ludzie spośród różnych warstw społecznych,
którym bliskie były dzieła miłosierdzia; znany jest św. Jan Kanty
profesor Akademii Krakowskiej, jezuita ks. Piotr Skarga – założyciel
Arcybractwa Miłosierdzia oraz Banku Pobożnego dla ubogich,
św. Brat Albert – Adam Chmielowski, założyciel i współmieszkaniec
krakowskiej „ogrzewalni” dla bezdomnych, wreszcie książę
Adam Stefan Sapieha metropolita krakowski, wielki patriota
i społecznik.
Spośród ludzi zamożnych, nie zamierzających się z nikim niczym
dzielić, podkreślających swą wyższość nad otoczeniem i wydających
pieniądze dla pokazania swej buty i władztwa, było jednak wielu
obdarzonych „wyobraźnią miłosierdzia” – jak mówił św. Jan Paweł II.
To oni, rekrutujący się spośród ziemian, czy fabrykantów fundowali
różne placówki opieki, szkoły i szpitale. Lista fundatorów jest
bardzo długa, a nazwiska na niej widniejące mogą zaskoczyć –
są na niej na przykład właściciele słynnego browaru Okocim,
rodzina Goetzów, których hojność i wychodzenie naprzeciw ludzkim
potrzebom, wspominają do dziś z wdzięcznością mieszkańcy całego
powiatu brzeskiego. Dla dokonania czegoś dobrego w swoim
środowisku i w Ojczyźnie, a także poza jej granicami, organizowały się
w przeszłości całe grupy osób – niektóre przeradzały się we wspólnoty
kościelne. Działalność rodziny Ledóchowskich jest tego przykładem.
Także obecnie wielu ludzi bogatych włączać się w prace charytatywne
w swoich parafiach, poświęcając czas i środki finansowe chorym
i biednym.
Na osobną uwagę zasługują osoby, które nie posiadając środków
materialnych, rozwijały społeczną działalność charytatywną
na rzecz potrzebujących, przy pomocy innych ludzi pozyskanych
do współpracy. Można w tym miejscu wymienić, dla przykładu:
bł. Edmunda Bojanowskiego, o. Honorata Koźmińskiego,
czy bł. ks. Bronisława Markiewicza, którzy podejmowali wiele
cennych inicjatyw wspomagających szczególnie biedne dzieci
i młodzież.
Początki działalności zespołów charytatywnych w Archidiecezji
Krakowskiej sięgają czasów duszpasterstwa młodego ks. Karola
Wojtyły, który z taką inicjatywą udał się do proboszcza parafii
Mariackiej w Krakowie, ks. Ferdynanda Machaya, wielkiego
społecznika. Otrzymał nie tylko zgodę, ale wręcz poparcie.
Wśród pierwszych ochotniczek do współpracy znalazły się
pielęgniarki: bł. Hanna Chrzanowska, córka znanego profesora UJ
i sł. B. Janina Woynarowska z Chrzanowa; jej proces beatyfikacyjny
toczy się aktualnie w Kongregacji Świętych w Rzymie.
W tej dziedzinie liczy się każdy człowiek – o jego wartości decyduje
nie stan posiadania, ale czy, dzieląc się z potrzebującymi, może być
pomocny drugim. Taki człowiek jest skarbem.
Święty Jan Paweł II już w pierwszym roku pontyfikatu,
podczas pierwszej pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych
Ameryki, 2 października 1979 roku w Nowym Jorku mówił:
„Przypowieść o bogaczu i Łazarzu musimy mieć zawsze
w pamięci, musi ona kształtować nasze sumienie.
Chrystus domaga się otwartej postawy wobec naszych
potrzebujących barci i sióstr – otwartości ze strony bogatych,
zasobnych, bardziej gospodarczo rozwiniętych; otwartości
w stosunku do biednych, słabo rozwiniętych, pozbawionych
przywilejów. Chrystus domaga się otwartej postawy,
która jest czymś więcej niż łaskawym zainteresowaniem,
działaniem symbolicznym czy wysiłkami bez przekonania,
które pozostawiają biednych równie lub jeszcze bardziej
biednymi. Cała ludzkość musi myśleć o przypowieści
o bogaczu i żebraku. Ludzkość musi przetłumaczyć ją na język
współczesny, na język ekonomii i polityki, na język praw
człowieka, na język stosunków między «pierwszym», «drugim»
i «trzecim» światem. Nie możemy bezczynnie stać z boku,
gdy setki tysięcy istot ludzkich umiera z głodu. Tak samo
nie możemy pozostać obojętni, gdy depcze się prawa ludzkiego
ducha, gdy zadaje się gwałt ludzkiemu sumieniu w dziedzinie
prawdy, religii i twórczości kulturalnej. Nie możemy bezczynnie
stać z boku, ciesząc się naszym własnym bogactwem i wolnością,
gdy Łazarz dwudziestego wieku gdziekolwiek stoi u naszych drzwi.
W świetle Chrystusowej przypowieści bogactwo i wolność
oznaczają szczególną odpowiedzialność. Bogactwo i wolność
rodzą szczególne zobowiązania. A więc, w imię solidarności
łączącej nas wszystkich w ludzką wspólnotę, raz jeszcze głoszę
godność każdej osoby ludzkiej: obaj, bogacz i Łazarz są istotami
ludzkimi, obaj zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boże,
obaj zostali odkupieni przez Chrystusa za wielką cenę
«drogocennej krwi Chrystusa» (por. 1 P 1,19)”.
Ks. Stefan Misiniec